niedziela, 11 października 2015

Rozdział 1

Trochę krótki, ale kolejne powinny być dłuższe.

Rozdział został zbetowany przez Aranel
________________________________________________________________________________


Rozdział pierwszy

List z Hogwartu.


Vanessa nie była zwykłą dziewczyną. Była córką Czarnego Pana, córką Potwora. Zawsze, gdy o tym myślała, łzy napływały jej do oczu. Mimo iż miała jedynie jedenaście lat, widziała wiele śmierci i tortur. Dziesięć lat temu jej ojciec zniknął przez jakiegoś chłopca, lecz jego byli poplecznicy powtarzali jej, że wróci. Dziewczynka mieszkała z jedną z najbardziej zaufanych śmierciożerczyń, Katriną. Ta uczyła ją, jak ma torturować i zabijać. Nienawidziła tego, ale musiała to robić. W domu Katriny zapewniano jej wszelkie luksusy. Jedwabne ubrania i pościele, najlepsze jedzenie, złote i platynowe dodatki. Miała wszystko, nawet pięć własnych służących, które na dźwięk srebrnego dzwonka pojawiały się natychmiast.
     Zofia pomagała jej się ubierać, Hanna czesała jej włosy, Olivia przynosiła posiłki, Janina sprzątała, a Amelia uczyła ją i pocieszała. Tak naprawdę to tylko te służące i Katrina naprawdę ją lubiły. Reszta domowników po prostu bała się jej, bowiem miała potężną moc. Jednak o jej największych zdolnościach wiedziały tylko wyżej wymienione kobiety. Znała mowę węży, magię bezróżdżkową, magię niewerbalną, animagię w trzy postacie, szermierkę, walkę w ręcz, uzdrowicielstwo, strzelanie z łuku i kuszy oraz rzucanie nożami i shurikenami.
     Jednych umiejętności ktoś jej uczył, inne miała wrodzone. Musiała się nauczyć odporności na ból, panowania nad uczuciami, oklumencji, leglimencji i braku litości.
     Pokój Vanessy był bardzo duży. Miał jasnozielone ściany, biały sufit i dębową podłogę wykładaną dużym czarnym dywanem. Jej łóżko pomieściło by dwie grube, wysokie osoby leżące na plecach i miałyby jeszcze dużo luzu. Miało jasnozielone zasłonki, jasnozieloną pościel, białe prześcieradło i biały puszysty kocyk. Wielka rzeźbiona szafa była od środka powiększona tak, że mieściło się w niej sto dwadzieścia sukienek, siedemset bluzek, czterdzieści spódnic i sześćset par spodni.
     Obok szafy stała duża komoda z biżuterią, również powiększana. W szufladach leżało sześćdziesiąt platynowych naszyjników, dwieście złotych i trzysta pięćdziesiąt srebrnych oraz dwa razy tyle bransoletek i pierścieni. Dalej stało mahoniowe biurko, skórzany fotel i wielki regał z książkami. Okna zasłonięte białymi roletami z kilkoma roślinkami na parapecie oświetlało cały pokój. Na ścianach wisiały piękne obrazy, a duże również mahoniowe drzwi prowadziły do sporej łazienki. Na półce pod lustrem stało mnóstwo kosmetyków. A to wszystko dla dziecka w okresie dojrzewania.
     Vanessa mimo młodego wieku miała już swoją różdżkę, a jako że była w domu czarodziei, mogła jej używać. Była z czarnego bzu z piórem lodowego feniksa* w środku. Dziewczynka od dawna zbierała się na zmianę wystroju. Przez te wszystkie tortury, które oglądała, chciała, żeby jej pokój miał mroczniejszy charakter. Zmieniła podłogę na mahoniową, ściany, pościel i zasłony na czerwono, a resztę utrzymała w czerni. Wyczarowała kilka świec (to poziom OWTM'ów, ale ona uczyła się od paru lat i była bardzo utalentowana) w srebrnych świecznikach i klimatycznie poustawiała. Teraz widać było, czyj to pokój. Przez drugie drzwi weszła do garderoby i usiadła na wygodnym krześle, po czym zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili do pokoju wbiegła Hanna.
– Przepraszam panienko, że tak długo – powiedziała, mimo że Vanessa zadzwoniła jakąś minutę wcześniej i zajęła się jej długimi, czarnymi włosami. Gdy były już idealnie rozczesane, zaplotła je w dwa cienkie warkoczyki, które łączyły się w kitkę. Resztę włosów zostawiła rozpuszczone i zaczęła wplatać w warkocze sznur pereł. Gdy skończyła, wyszła, mijając się po drodze z zawołaną wcześniej Zofią. Ta wybrała dla dziewczynka długą, czarną suknię, która idealnie pasowała do pokoju Vanessy. Później założyła jej śliczny platynowy naszyjnik z białymi kamieniami, bransoletkę w tym samym motywie, pierścień z herbem rodowym i mały diadem, który oznaczał władzę nad śmierciożercami. Ci mimo że się ukrywali, byli jej całkowicie posłuszni. Na koniec Zofia dała jej czarne pantofle, które i tak były zasłonięte przez suknię. Vanessa wyglądała pięknie. Nałożyła sobie na usta trochę różowego błyszczyku i poszła do pokoju. Z pod łóżka wyjęła sztylet i shurikeny** po czym pochowała je w najróżniejszych miejscach. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze i zmieniła perły we włosach w białe kamienie. Bardziej pasowały do reszty. Wyszła z pokoju i poszła do jadalni. Tam grzecznie przywitała się z Katriną, wysoką szatynką o piwnych oczach i razem zjadły posiłek. Po chwili służąca przyniosła pocztę. Był tam list z Hogwartu i kilka listów od znajomych Katriny. Vanessa szybko zajęła się tym pierwszym. Po przeczytaniu podała listę potrzebnych rzeczy Katrinie. Ta odeszła od stołu po zjedzonym śniadaniu, aby napisać list do krawca. Tak więc dwa dni później, młoda kobieta pojawiła się w ich domu. Zrobiła Vanessie trzy szaty do szkoły z jedwabiu i trzy z aksamitu, wszystkie szyte na miarę. Potem zajęła się płaszczami. Uszyła dwie piękne peleryny z kapturami i srebrnymi zapinkami. Na każdej rzeczy było wyszyte złote godło Hogwartu. Po wyjściu kobiety Katrina z dziewczynką teleportowały się (korzystały z teleportacji łącznej, aby nie wzbudzać podejrzeń) na ulicę Pokątną. Tam kupiły piękne oprawione w czarną skórę księgi, atrament, zapas piór, składniki do eliksirów, pergamin, kryształowe fiolki, drugą różdżkę (na wypadek jakby, ktoś chciał ją przebadać, na zajęciach i aby oddać ją, gdy ma się szlaban), kociołek i prześliczną wężycę (udało się ubłagać dyrektora). Potem poszły na ulicę Śmiertelnego Nokturnu i kupiły wiele książek o torturach i czarnej magii oraz potężnych eliksirach. Później wróciły do domu, gdzie Katrina, zaczęła uczyć Vanessę eliksirów i zaklęć. Po tygodniu jedenastolatka dostała miotłę. Błyskawicę, której pierwszy model miał się pojawić dopiero za pół roku na rynku w Stanach Zjednoczonych, a za dwa lata w Anglii. Katrina też bardzo długo prosiła dyrektora, aby ten pozwolił Vanessie na posiadanie miotły i przystąpienie do testów na szukającego w drużynie. W końcu się zgodził, a Katrina wróciła do domu. Zastała tam dziewczynkę, która przerabiała miotłę. Rączka, była teraz czarna, a witki i napis srebrne. Dziewczynka zaniosła miotłę do pokoju i zajęła się nauką eliksirów.


______________________________________________________________
* Lodowy feniks - wymyślona przeze mnie istota. Przeciwieństwo zwykłego feniksa. Jego łzy to najgorsza trucizna, która zamraża serce. Istnieje tylko piętnaście przedstawicieli tego gatunku. Krzywdę może im zrobić tylko feniks ognisty.
** Shurikeny - takie gwiazdki nija.

7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe. Myślę, że będę tu często zaglądać.
    Pozdrawia właścicielka : http://pamietnikwiktoriigranger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, też postawiłaś na nową bohaterkę spoza kanonu :)
    życzę powodzenia w pisaniu i pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, kochana. Ustalmy sobie kilka rzeczy: jestem bardzo szczerym czytelnikiem i nie oszczędzę ci krytyki i wytykania błędów. Zostałaś ostrzeżona...
    Druga sprawa: Jeżeli chcesz, bym została u ciebie i komentowała, to wysil się chociaż trochę bardziej i skomentuj chociaż kilka rozdziałów u mnie. Bo jak na razie mam zamiar skomentować tylko dwa rozdziały, bo tylko dwa komentarze u mnie zostawiłaś XD Nie stosuję zazwyczaj zasady komentarz za komentarz, ale trochę mnie drażni, gdy ktoś do mnie wpada, zostawi jeden/dwa komentarze i to tyle, a ode mnie oczekuje, bym u niego wszystko komentowała. Nie mówię, że ty tak akurat robisz, ale wolę się upewnić, że mnie rozumiesz.
    I proszę cię: nigdy nie błagaj o komentarze. Gdy zobaczyłam te dopiski: ,,Błagam, SKOMENTUJ!!!" - one tylko mnie zniechęciły, by do ciebie zajrzeć. To twój poziom pisania, styl, historia powinny przekonywać czytelników, by komentowali. Czasami trzeba ich do tego zmotywować, ale nigdy nie stosuj takiego błagania, gdy chcesz zdobyć nowych czytelników. Taka mała rada ;>
    Zastanawiam się, czy nagłówek jest żartem: specjalnie źle napisałaś nazwy domów? Wolę się upewnić ;)
    Widzę, że lubisz powtórzenia:
    ,, Vanessa nie była zwykłą dziewczyną. Była córką Czarnego Pana, córką Potwora. Zawsze, gdy o tym myślała, łzy napływały jej do oczu. Mimo iż miała jedynie jedenaście lat, widziała wiele śmierci i tortur. Dziesięć lat temu jej ojciec zniknął, przez jakiegoś chłopca, lecz jego byli śmierciożercy powtarzali jej, że wróci. Vanessa mieszkała z jedną z najbardziej zaufanych śmierciożerczyń, Katriną. Ta uczyła ją, jak ma torturować i zabijać. Vanessa nienawidziła tego, ale musiała to robić."
    Rozumiem, że to pierwsze i drugie ,,była" mogłoby być uznane za zamierzone, ale i tak kuje w oczy. Vanessax3 - okej... zrozumieliśmy, jak ma na imię XD
    Dobra. Nie jest źle. Ale nie jest też jakoś super. Ale nie poddawaj się, pisz, pracuj nad błędami i... mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :)
    O fabule nie mam, co za wiele pisać, bo to tylko taki wstęp.
    Pozdrawiam!
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Gabsone nene!

      Dziękuję za krytykę, bo ona pomaga mi znaleźć błędy i postarać się pisać lepiej. Co do Twojego bloga to na początku uważałam go za lekko nudny. Nie lubię niepewnych, wstydliwych, bojących się tłumów osób. Gdy nie miałam, co czytać zajrzałam w historię i wróciłam. Dalszy ciąg był genialny i nie mogłam się od niego oderwać.

      Jako, że na swoim blogu miałaś dużo rozdziałów i mnóstwo komentarzy jakoś nie chciało mi się komentować, ale postaram się wrócić i skomentować te moim zdaniem najfajniejsze. Gdy będą się pojawiać nowe to skomentuje każdy po kolei.

      Jeśli chodzi o te powtórzenia to postaram się to naprawić, ale nie wiem, czy będę miała czas.

      Przy Slytherinie miałam mały problem, bo mam dwie wersje książki i w każdej jest inaczej. W jednej ,,Slytherin", a w drugiej ,,Slitherin", a w niektórych miejscach ,,Slitheryn" oraz najrzadziej ,, Slytheryn". Postaram się to poprawić. Prawdopodobnie mam też błąd w założycielce domu Puchonów, ale ni mogę się połapać, jak to się pisze.

      Po za tym miałaś napisać dwa komentarze, a widzę tylko jeden (niektórzy mi mówią, że jestem ślepa, bo kiedyś nie zauważyłam sandałek, które były na środku pokoju)!

      Dziękuję za komentarz!
      Czarna Dama

      Usuń
    2. Wybacz mi, Czarna Damo. Mogłam być odrobinę za ostra - a przecież nie taki był mój cel ;)
      Ok! XD
      Raczej chodziło mi o Ravenclaw i Hufflepuff, a Slytherin raczej przez ,,y" ;)
      Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę - najprostszy sposób sprawdzenia, jak coś się pisze :)
      Ostatnio trochę czasu mi brakuje, więc musisz uzbroić się w cierpliwość, bo zazwyczaj będę komentowała z opóźnieniem i w moim czasie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Sory, jeśli nie skomentowałam ostanio nic u ciebie, ale mam bardzo mało czasu! I dzięki za poprawne nazwy domów!!!

      Usuń