piątek, 16 października 2015

Rozdział 2

Krótki, ale...

Rozdział został zbetowany przez Aranel, której serdecznie dziękuję.
____________________________________________________________

Rozdział 2

Pociąg, Tiara przydziału.




Dzisiaj Vanessa miała jechać do Hogwartu. Wczoraj się już spakowała, więc teraz wystarczyły jej poranne czynności z pomocą służących i zabranie kosmetyków. Gdy skończyła, razem z Katriną teleportowały się na peron. Vanessa podeszła do pociągu, chwyciła kufer jedną ręką, ukradkiem podnosząc go magią bezróżdżkową. Znalazła sobie wolny przedział i usiadła. Po chwili zapukała do niego jakaś dziewczyna. Miała mniej więcej tyle lat, co ona, burzę brązowych loków i mugolskie ubrania. Widać było, że nie wiedziała, kim jest Vanessa. Jej rodzina nie należała zatem do śmierciożerców, którzy poznali by ją zawsze i wszędzie, tak jak Katrinę i swojego pana.
    - Cześć, jestem Hermiona Ganger - przedstawiła się, po czym zapytała: - Wolne?
    - Jasne - odpowiedziała dziewczyna uradowana, że nastolatka się jej nie bała. - Jestem Vanessa Gray, ale możesz mówić mi Vani - przedstawiła się nazwiskiem Katriny.
- Ten diadem na twojej głowie jest prawdziwy - wypaliła brunetka, czerwieniąc się.
    - Tak - odpowiedziała dziewczyna za śmiechem, na widok miny Hermiony. - Jesteś z mugolskiej rodziny?
- Tak, ale znam parę zaklęć.
- Ja też. - Na chwilę zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Vanessa. - Wiesz, co. Nauczyłam się ostatnio takiego nowego zaklęcia, które sprawia, że zęby prościej rosną. Takie proste zapobiegawcze. Mogę spróbować na tobie? Na dorosłych świetnie mi wychodzi.
- Ok - powiedziała niepewnie dziewczyna, a brunetka machnęła kilka razy różdżką (tą nową) i zmniejszyła jej zęby, przy okazji je wybielając i przedłużając dziewczynie włosy, cieniując je i sprawiając, że zamiast bujnych loków miała lekkie fale. Pogrzebała chwilę w kufrze i podała brunetce lusterko.
- Wow - wyrwało się Hermionie, która wyglądała teraz przepięknie. Jej włosy były jasnobrązowe z blond pasemkami, do tego rzęsy stały się dłuższe, a mały pryszcz zniknął. Miała też na sobie szatę szkolną, ale nie tą którą kupiła, tylko jedwabną.
- Chyba wyszło mi nie najgorzej? - zapytała Vani.
- Cudownie, dzięki - zdołała tylko wykrztusić dziewczyna. Rozmowa zaczęła się rozkręcać, a dziewczyny całkiem się polubiły. Później do przedziału wpadł jakiś chłopak, który szukał swojej ropuchy. Mionka poszła mu pomóc, a Vanessa zmieniła sobie ubranie zaklęciem i pogrążyła się w lekturze książki zakupionej na Nokturnie. Po chwili do przedziału weszła Miona i zapytała, co dziewczyna czyta. Ta błogosławiła pomysł ze zmianą okładki książek z Nokturnu na zwykłe podręczniki do szkoły, więc odpowiedziała:
- Uczę się transmutacji. - I pokazała jej na dowód okładkę książki. Musiała się uczyć tych zaklęć, bo inaczej Katrina miałaby kłopoty. Pociąg dojechał do stacji, gdzie jakiś olbrzym wołał pierwszorocznych. Poszli za nim i ukazał im się zamek. Pierwszoroczni zachwycali się, a Vanessa po prostu dalej szła. Później weszli do łódek. Vanessa, była z Hermioną i jakimiś dwoma chłopakami. Tam rzuciła na siebie i Mionkę zaklęcie odbijające wodę, a łodzie popłynęły. Jeden z chłopców wpadł do wody i olbrzym musiał go wyławiać. Vanessa włożyła rękę do wody i poczuła coś dziwnego, jakby oślizgła dłoń otarła się o jej delikatną skórę. Wyjęła rękę i dostrzegła w niej mały amulet i pierścień. Założyła dodatki i wyszła z łodzi, bo akurat dopłynęli do brzegu. Weszli do sali, gdzie czekała na nich jakaś czarownica i coś mówiła, ale Vanessa nie słuchała. Gdy kobieta wyszła, zaklęciem wyprostowała szatę, zaczesała włosy w dostojny kok i nałożyła z powrotem diadem, który wcześniej zdjęła. Każdy, kto wiedział, że wychowuje ją Katrina, traktował ją z szacunkiem. Niektórzy, na przykład Draco Malfoy, wiedzieli również, że jest córką Czarnego Pana i bardzo się jej bali. Po chwili wróciła czarownica. Zaprowadziła ich do dużej sali. Jakiś kapelusz coś śpiewał. Potem nazwiska. Pierwszym, które zainteresowało Vannesę było:
- Granger, Hermiona. - Dziewczyna wśród ogólnego zachwytu podeszła na chwiejnych nogach do stołka, a McGonagall, bo tak miała na nazwisko owa czarownica, nałożyła jej kapelusz na głowę, a ten wykrzyknął:
- Gryffindor.
     Vanessa jęknęła.
- Gray, Vanessa. - Przy stole Slytherinu zapanowała niczym niezmącona cisza.
     Vanessa podeszła pewnie do stołka i usiadła, ale za nim McGonagall nałożyła jej tiarę, stało się coś dziwnego. Dziewczyna zaczęła wirować, włosy się jej rozpuściły, szata zmieniła kolor, na godle Slytherinu wąż zaczął się ruszać, a do ich uszu dobiegł hymn tego domu. Wokół Vanessy zaczęły błyskać zielono-srebrne iskry, nagle na jej zaciśniętej dłoni pojawił się kolejny amulet, lecz na łańcuszku zamiast jakiegoś kamienia były trzy klucze. Na nadgarstku pojawiły się trzy bransoletki z różnymi hasłami, a dziewczyna upadła, zgrabnie na jedno kolano. Diadem na jej włosach miał teraz, zamiast czarnych kamieni, zielone. Dziewczyna spojrzała na ruszające się godło i poszła prosto do stołu Slytherinu, gdzie oniemieli uczniowie zrobili jej miejsce. Nauczyciele siedzieli jak spetryfikowani. Po chwili zaczęli wyczytywać kolejne nazwiska. Kolejnym ciekawym zjawiskiem było nazwisko:
- Rose Light. - Na podwyższenie weszła dziewczyna o złotych włosach, niebieskich oczach i drobnej posturze. Sytuacja powtórzyła się.
      Uniosła się w powietrze, włosy zaczęły jej falować, niebieskie oczy zaświeciły, posypały się żółte iskry, borsuk na godle zaczął biec, na dziewczynie pojawił się mały amulet i pierścień.  Szata zmieniła kolor, zabrzmiał hymn, na końcu w jej ręce pojawił się piękny kielich. Ta szybko podeszła do stołu Huffelpuffu, bardzo zaskoczona. U pana Pottera sytuacja była trochę inna. Tryskały od niego złote i srebrne iskry, za nim pojawił się świetlisty feniks, w ręku pojawił się miecz, a obok wielki kufer, który zmniejszył się i wpadł chłopcu do kieszeni, później Tiara opadła i wykrzyknęła:
- Gryffindor!
     U dwóch dziewczyn sytuacja była taka sama jak u Vanessy i Rose. Camile Standarto miała złote i czerwone iskry, godło oraz hymn Gryfonów. Gdy wisiała pięć metrów nad podłogą. Gdy spadała, wykonała zgrabne salto w powietrzu i podeszła do odpowiedniego stołu. Sytuacja była trochę inna przy Joannie White. Włosy jej się nie rozwiały, tylko ładnie ułożyły, na głowę spadł diadem otoczyła ją błękitna poświata, orzeł zamachał skrzydłami, hymn Ravenclawu zabrzmiał im w uszach, a gdy wszystko się skończyło, dziewczyna podeszła do odpowiedniego stołu. Nie była jej potrzebna żadna wskazówka. Po ceremonii na stole pojawiło się mnóstwo jedzenia. Vanessa, przyzwyczajona do najlepszych posiłków, skrzywiła się, próbując sałatki, ale zjadła. Później przyszła kolej na deser. Dziewczyna zjadła tylko mały kawałek sernika na ciepło. Gdy wypiła herbatkę, za którą przepadał o wiele bardziej niż za sokiem dyniowym, dyrektor wstał.
- Mam nadzieję, że wszyscy się najedli i napili. Chciałbym wam przekazać kilka uwag wstępnych... - I tu córka Czarnego Pana wyłączyła się. Vanessa z przemówienia dyrektora, zrozumiała tylko, że lubi on regulować życie uczniów zakazami, których większość i tak nie będzie przestrzegać. Obudziła się dopiero, gdy dyrektor powiedział - Proszę, aby pan Potter, panny Gray, Light, White i Standarto zgłosili się do mnie jutro o dziewiętnastej w moim gabinecie.
     Prefekci zaprowadzili dzieci do domów, wskazali im dormitoria i wygonili spać. W dużej kamiennej sali z zielonymi zasłonami do łóżek i okien było ciemno i ponuro. Czyli całkiem nieźle, jak na gust śmierciożerców. Vanessa machnęła różdżką, a przed nią pojawiły się dwa chochliki. Jeden miał różową, a drugi fioletową skórę. Miały po dwie pary oczu, poszarpane skrzydła i ciemnofioletowe włosy, rozwiewające się we wszystkie strony. Dziewczyny z dormitorium pisnęły, a Vanessa, nic sobie z tego nie robiąc, kazała chochlikom rozplątać jej włosy. W Hogwarcie nie można było się teleportować, więc służące odpadały, a skrzaty były obrzydliwe i Vanessa niedałaby im dotknąć swoich włosów. Shiara i Ika szybko poradziły sobie z zadaniem, rozczesały jej włosy, a ta poszła do łazienki się umyć. Tam ubrała się w piżamę, nakremowała masłem do ciała o zapachu kakaowym i kazała ponownie się rozczesać. Później nakarmiła Viperię - swoją wężycę, której dziewczyny z dormitorium strasznie się przestraszyły - i dopiero zaczęła rozmawiać z koleżankami. Obok niej łóżko miała Milicenta Bulstrode, dziewczyna o bardzo męskiej budowie ciała, dość tłusta z czarnymi włosami, brązowymi oczami i piegami. Kawałek dalej siedziała dziewczyna o twarzy mopsa i długich, brązowych kudłach, bo włosami to Vanessa by ich nie nazwała. Miała na imię Pansy Parkinson. Na przeciwko gadały sobie dwie bliźniaczki. Octavia i Mary. Miały blond włosy, brązowe oczy, ładne rysy i poważne twarze. Obie wyglądały tak samo z tą różnicą, że Mary miała włosy sięgające jej kawałek za ramiona, a Octavia do pasa. Na przeciwko Pansy była ruda dziewczyna w kwadratowych okularach za którymi błyszczały niebieskie oczy. Uczyła się najwyraźniej eliksirów.
     Vanessa podeszła do bliźniaczek i się przedstawiła. Po chwili rozmawiały już o tym, co wydarzyło się na Ceremonii Przydziału. Vanessa trochę wiedziała, ale zatrzymała tę wiedzę dla siebie. Wolała, aby niewielu wiedziało, że dziedziczka Slytherina jest w Hogwarcie. Gdy dziewczyny chciały, aby pokazała im przedmioty, które dostała, stwierdziła, że pokaże im kiedy indziej i udając ziewanie, położyła się spać.

4 komentarze:

  1. Ta akcja z przydzielaniem do domów po prostu świetna! Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej!
    Jestem i zabieram się za czytanie.
    1. Może byś pomyślała o wyjustowaniu tekstu? :) Lepiej to wygląda i naprawdę wygodniej czyta. Ale to taka mała sugestia.
    2. Uważaj na powtórzenia! Z własnego doświadczenia wiem, że na początku w ogóle nie zwraca się na nie uwagi. Wyczul swoje wszystkie zmysłu i od teraz zwracaj na nie uwagę:
    Np. ,, Cześć, jestem Hermiona Ganger - powiedziała. - Wolne?
    - Jasne - powiedziała dziewczyna uradowana" Powiedziała, powiedziała. Może lepiej: ,,rzekła, odpowiedziała, oznajmiła" itd. :)
    ,,Znalazła sobie wolny przedział i usiadła. Po chwili do jej przedziału zapukała jakaś dziewczyna." - przedział, przedziału... - powtórzenie
    Kilka błędów ortograficznych:
    ,,mógolskie" mugolskie :)
    ,,- Ten diadem na twojej głowie jest prawdziwy - wypaliłą brunetka, czerwieniąc się.
    - Tak - odpowiedziała dziewczyna za śmiechem, na widok miny Hermiony. - Jesteś z mógolskiej rodziny?
    - Tak, ale znam pare zaklęć.
    - Ja też - na chwilę zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Vanessa. - Wiesz, co. Masz trochę krzywo zęby. Zmniejszyć ci?"
    Powinno być:
    ,,- Ten diadem na twojej głowie jest prawdziwy? - wypaliła brunetka, czerwieniąc się.
    - Tak - odpowiedziała ze śmiechem na widok miny Hermiony. - Jesteś z mugolskiej rodziny?
    - Tak, ale znam parę zaklęć.
    - Ja też. - Na chwilę zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Vanessa. - Wiesz, co? Masz trochę krzywe zęby. Zmniejszyć ci?"
    Na błędy ortograficzne mam jedną radę: nawet jeśli już znasz wszystkie zasady pisowni, możesz robić błędy, więc radzę czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Po pewnym czasie twój umysł przyzwyczai się do poprawnej pisowni i automatycznie będziesz wstawiała poprawne formy :D
    3. Poczytaj sobie o poprawnym zapisie dialogów. W szkole niestety tego nie uczą... - a szkoda XD
    http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi
    Naprawdę można się tego szybko nauczyć!
    4. ,,Jej włosy były jasnobrązowe z bląd pasemką, do tego rzęsy były dłuższe, a mały pryszcz zniknął." Powinno być: blond pasemkami ;) i znów powtórzenia. Powtórzenia z ,,był/była/byli" itd. są najbardziej powszechnymi błędami u wielu osób - ponieważ, gdy mówimy, bardzo często się nim posługujemy. Dlatego radzę: ustaw sobie zakaz na słowo ,,był" - szukaj synonimów, próbuj napisać to innymi słowami - jest to fajne ćwiczenie, które sprawi, że przestaniesz powtarzać te same wyrazy :D
    ,,Tam rzuciła na siebie i Mionkę zaklęcie odbijające wodę, a łodzie popłynęły. Jeden z chłopców wpadł do wody i olbrzym musiał go wyławiać. Vanessa włożyła rękę do wody i poczuła coś dziwnego." - coś za dużo tu tej wody ;)
    5. Szkoda, że nie mam magii... Też bym chciała taką przemianę w piękność :D
    6. ,, - Uczę się transmutacji - i pokazała jej na dowód (fałszywy) okładkę książki. Musiałą się uczyć tych zaklęć, bo inaczej Katrina miała, by kłopoty."
    Powinno być: ,, - Uczę się transmutacji. - I pokazała jej na dowód (fałszywy) okładkę książki. Musiała się uczyć tych zaklęć, bo inaczej Katrina miałaby kłopoty."
    7. I literówki: ,,Później do przedziału wpadł jakiś chłopaka, który szukał swojej ropuchy." - chłopak ;)
    ,,Ta błogosławiła pomysł ze zmianą okładki książek z Nokturnu na zwykłe podręczniki do szkoły, wię odpowiedziała." - więc
    8. McGonagall ;)
    9. Było też kilka błędów interpunkcyjnych...
    10. Naprawdę nie ogarniam kilku rzeczy: skąd w tej wodzie wziął się amulet itd.? Czemu oni zaczęli latać? Czemu Vanessa jest taka... bezuczuciowa? XD
    No. Zobaczymy, jak to dalej pójdzie.
    Pozdrawiam!
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za rady! Błędy postaram się poprawić je w wolej chwili. Dzięki za stronę! A znasz jakąś, na której uczą, gdzie się stawia przecinki? W szkole tego nie uczą! Moja kuzynka ma 23 lata, studiuje, ale nigdy nie nauczyli, gdzie się stawia przecinki! A pomyśleć, że w szkołach uczą nas tak nieprzydatnych rzeczy, jak oddzielanie tematu od końcówki i przypadki rzeczownika! (Przypadki przydadzą się obcokrajowcom przy nauce polskiego, ale po co one piątoklasistce (poszłam do pierwszej klasy w wieku sześciu lat))

      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
      Czarna Dama
      z tego bloga.

      Usuń