wtorek, 20 października 2015

Rozdział 4

Uff... Zdążyłam z rozdziałem przed wyjazdem. Cały dzień pisałam to i pisałam, i pisałam, aż wreszcie udało mi się stworzyć ten dość krótki rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, bo strasznie się namęczyłam, żebyście go dostali.

Dedykuję: The Wiktorii.

Zbetowała: Aranel

Rozdział 4

Spółka Dziedziców.

Vanessa obudziła się o szóstej rano. Był poniedziałek. Spojrzała na plan i zobaczyła, że zaczyna dzisiaj transmutacją, potem dwie godziny zaklęć i dwie eliksirów. Eliksiry były wieczorem, więc spakowała tylko książki do dwóch pierwszych przedmiotów. Z pomocą chochlików założyła jedwabną szatę, uczesała się w wysoki kok* i nałożyła diadem, który dostała od Tiary Przydziału. Nie rozstawała się z nim, tak samo jak z medalionem i innymi rzeczami. Wzięła broń, pochowała ją i włożyła sobie w różne miejsca dwie różdżki (na wszelki wypadek), a jedną schowała do specjalnej pochwy i przyczepiła ją zaklęciem do paska, a raczej wstążki, którą obwiązała wokół talii. Przejrzała się w lustrze. Nie! To nie to. Nie pasuje do szkoły. Rozpuściła włosy, diadem schowała do plecaka. Torby do szkoły wyglądały beznadziejnie i wykrzywiały plecy. Zdjęła większość biżuterii, pomalowała się różowym błyszczykiem i oceniła swój wygląd. Po namyśle stwierdziła, że ta szata jest beznadziejna i założyła mugolski strój. Jeansy, białą bluzkę z naturalnego jedwabiu i conversy. Na to czarna bluza z białym tygrysem na plecach. Do tego ten tygrys się ruszał, jakby ryczał. Vanessa wiedziała, że nie zostanie ukarana, jeśli przed każdą lekcją, nałoży na to iluzję szaty. Kazała Viperze owinąć się wokół jej ręki i poszła na śniadanie. Tym razem była o wiele później. Była już siódma trzydzieści. Zjadła spokojnie śniadanie i podeszła pod salę. Uczniowie cały czas patrzyli się na jej strój ze zdziwieniem. Gdy zabrzmiał dzwonek, szybko zmieniła strój i razem z innymi uczniami weszła do klasy transmutacji. Mieli zmieniać zapałki w igły. Tylko pięciu osobom udało się to do końca lekcji. Dziedziczkom założycieli (oprócz Camile) i Hermionie. Za pierwszym razem zrobiły to tylko Vanessa i Asia, które dostały po dwadzieścia punktów dla domu, a reszta tych, którym się udało, po dziesięć. Gdy wychodziły  sali, do Vanessy podbiegła Hermiona. Chciała oddać szatę, którą jej dała Ślizgonka, jednak ta jej nie przyjęła. Rozmawiały sobie aż do zaklęć. Tam ćwiczyli ruch ręki do zaklęcia Wingardium Leviosa – zaklęcia lewitacji. Profesor Flitwick (czy jak tam to się pisze) kazał im to ćwiczyć, ale Vanessa go olała. Umiała ten ruch od sześciu lat. Katrina zadbała, aby służące ją wszystkiego nauczyły. W magii miała jednak zawsze problemy z teorią. Im więcej któś napchał jej do głowy Vanessy, tym mniej ta mogła się skupić i wykonywać dane ćwiczenie. Najgorsza była transmutacja. Poszła na błonia i tam, siedząc na trawie, uczyła się zaklęć czarnomagicznych. Później poszła na eliksiry. Na lekcji Vanessa siedziała w ławce sama i sama uczyła się eliksirów z książki, którą kupiła z Katriną na Nokturnie. Najciekawszy na lekcji, był szlaban dla Pottera i Rose oraz odjęcie Gryffindorwi dwóch punktów.
  Vanessa wróciła do dormitorium. Przy tablicy ogłoszeń panował tłok. Przepchnęła się i przeczytała to ciekawe ogłoszenie.


Uwaga!
Uczniowie w przedziale od drugiej do siódmej klasy i Vanessa Gray, mogą zgłosić się do drużyny quidicha. Warunek: UMIESZ LATAĆ NA MIOTLE!!! Nabory w niedzielę za dwa tygodnie (17.09) o dwunastej trzydzieści na boisku quidicha.


Kapitan drużyny Ślizgonów
Sebastian Malfoy.
  Gdy dziewczyna przeczytała podpis odeszła, rozmyślając. Przecież Draco jest jedynakiem! Może to zbieżność nazwisk. Teraz miała na głowie ważniejsze sprawy, musiał się przygotować. Wzięła swoją miotłę i poszła na boisko polatać. Było już ciemno, ale Vanessa wszystko widziała. Około dwudziestej drugiej, czyli pół godziny przed ciszą nocną, rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i postanowiła pochodzić po zamku. Zaczęła od ósmego, najwyższego piętra. Na długiej pustej ścianie zauważyła płaskorzeźbę w kształcie węża. Dotknęła go, a oczy mu zaświeciły. Bez zastanowienia powiedziała słowo „otwórz się” w języku węży. Ten zaczął się wić i skręcać, do czasu, aż przemienił się w klamkę. Vanessa niepewnie chwyciła ją i otworzyła drzwi. Ukazała się jej wielka sala z godłami założycieli i Merlina. Dziewczynka pomyślała, że reszcie ciężko było tu wejść i wtedy na stole pojawiła się wielka księga. Jej kartki zaczęły się przewracać i otworzyły się na jakimś rozdziale. Zaczęła czytać.
(...) Pokój założycieli ma cztery wejścia. Przez płaskorzeźby ze zwierzętami. Aby przedostać się przez tę z wężem, trzeba powiedzieć hasło w języku węży, aby przez jednorożca – w języku elfów, przez gryfa – w ich języku. Aby przedostać się przez drzwi z centaurem, trzeba zarysować bronią Godryka kolumnę obok. Wystarczy mała ryska, prawie niewidoczna. Hasłem jest zwyczajny rozkaz „otwórz się”. (...)
  Księga zniknęła, aby pojawić się na półce. Teraz dopiero Vanessa zobaczyła resztę pokoju. Ściany były kremowe, a podłoga mahoniowa. Stół, krzesła i inne meble również były z tego drewna. Krzeseł ustawionych wokół stołu było kilkanaście, w tym pięć z poduszkami. Na dziesięciu ogromnych regałach było mnóstwo książek. Było tu też mnóstwo drzwi wszystkie sprawdziła dokąd prowadzą. Pierwsze do łazienki, drugie do sali ćwiczeń, trzecie do garderoby, czwarte do kuchni, piąte do sypialni, szóste do pracowni eliksirów, siódme do cieplarni, ósme do stajni, a dziewiąte w dziwny sposób przeniosło ją pod zamek i z powrotem, dziesiąte w ten sam sposób na wieżę astronomiczną, jedenaste do zbrojowni i magazynu różdżek, dwunaste do ambulatorium, trzynaste do graciarni, a ostatnie czternaste do dużej sali imprez. Wyczarowała tabliczki z nazwami pokojów i powiesiła je na drzwiach. Rzuciła na to miejsce Pętlę Czasu i zajęła się książkami. Gdy była już zmęczona, wyszła pamiętając o nałożeniu na siedzibę zaklęcia. Gdy dotarła do swojego łóżka, zaklęciem wykonała wszystkie wieczorne czynności i zasnęła.
  Przez kolejny tydzień nic nie mówiła znajomym o tym pokoju. Uczyła się tam i odrabiała pracę domową. Odkryła, że jeśli pomyśli jakieś pytanie, to na stole zawsze pojawi się odpowiednia książka, otwarta na odpowiedniej stronie. Korzystając z tego, o wiele łatwiej było jej odrabiać lekcje i uczyć się. Czasami książek było kilka, ale czytała je z przyjemnością. Niestety sielanka nie trwała długo. Przyszedł weekend, a wraz z nim szlaban. W sobotę o siedemnastej zjawiła się pod gabinetem profesora Snape'a, który kazał im (wszystkim dziedzicom) posprzątać w jego gabinecie. Panował tam straszny bałagan. Nauczyciel zostawił ich samych i udał się do pokoju nauczycielskiego.
– Czekajcie! – krzyknęła Vanessa, gdy koledzy zabierali się do sprzątania. Ci spojrzeli na nią pytająco. – Przecież możemy użyć magii.
– Snape zabrał nam różdżki – stwierdziła Rose patrząc na Vanessę z politowaniem i zabrała się do sprzątania. Vanessa z ironicznym uśmieszkiem wyciągnęła zapasową różdżkę z buta i zaklęciem posprzątała w gabinecie. Opatrzyła eliksiry i składniki w naklejki i poukładała je zgodnie z kolejnością wrzucania do kociołka (najpierw mocne rzeczy, potem słabe, na końcu najważniejsze składniki, np. łzy feniksa, sierść jednorożca, itp.) i kolejnością podawania eliksirów. Papier posegregowała tematycznie, naprawiła najróżniejsze usterki w gabinecie i po trzech minutach gabinet był w idealnym stanie.
– Ale, ale, ale jak... – jąkała się Rose.
– Zawsze noś zapasową różdżkę – mruknęła Van. Rozmawiali sobie długo. Vanessa znielubiła Rose, ale nie tak jak Malfoya. Dziewczyna pokrótce opowiedziała im o komnacie. Gdy skończyła, do komnaty wszedł Snape. Nie wydawał się zadowolony, że już skończyli, ale oddał im różdżki. Tamci szybko pobiegli na górę i weszli do komnaty. Okazało się, że Harry znał język węży. Reszta znała po jednym języku odpowiadającym  do jednego z drzwi, a Camile nosiła przy sobie sztylet. Wszyscy wydawali się być zachwyceni pokojem.
– Musimy jakoś nazwać to miejsce – stwierdziła Rose, a reszta się zgodziła.
– Ja mam pomysł, może Kwatera Spółki Dziedziców, bo każde z nas jest dziedzicem wielkiego czarodzieja. – Dziedzice się zgodzili.
– Co będziemy tu robić? – zapytał Harry.
– Możemy trenować. Każde z nas ma na pewno jakieś umiejętności, może przecież nauczyć resztę – zaproponowała Camile. – Ja mogę uczyć walki na miecze i resztę broni białej.
– Ja znam się na uzdrawianiu i zielarstwie – powiedziała Rose.
– Ja jestem dobra z wiedzy teoretycznej -powiedziała niepewnie Asia.
– Fajnie, bo ja z praktycznej, czarnej magii i eliksirów – Vanessa uśmiechnęła się pocieszająco do koleżanki.
– A ty, Harry – zapytała Rose.
– Nie wiem – mruknął spuszczając wzrok. On nie znał się na zbyt wielu rzeczach. Nie takich. Rose najwyraźniej dostrzegła w jego oczach niepewność.
– Zastanowisz się.
– Witamy w Spółce Dziedziców! – krzyknęła Camile i podała każdemu rękę jakby była jakimś prezesem tego małego stowarzyszenia.
____________________________________________________

* Taki jak u Elzy z Krainy Lodu. Obrazek macie tutaj.

6 komentarzy:

  1. Ciekawie, ale krótko. Kwatera Spółki Dziedziców, powiadasz? Czekam na nexta
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega interesujące. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog i cudowny rozdział. Mam już ulubioną postać: Camile!

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Czarna Damo,
    wreszcie udało nam się do Ciebie zajrzeć i jesteśmy bardzo zdziwione. Masz bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie, nie ma w nim nic sztandarowego i właśnie to sprawia, że ciągle chce się więcej i więcej.
    Rozdziały są świetne, ale troszkę krótki i poza tym masz kilka literówek i przecinki, czyli sprawy bardziej kosmetyczne :)
    Teraz czekamy na następny!
    Pozdrawiamy ~ Łapa i Rogacz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogie Łapo i Rogaczu!
      Dziękuje za komentarz i cieszę się, że wam się podoba. Zupełnie zapomniałam wysłać kuzynce rozdziałów więc dziękuje za przypomnienie. Postaram się też pilnować z przecinkami, ale nie obiecuje, że dam radę postawić wszystkie tam, gdzie trzeba.

      Życzę miłego prowadzenia bloga i miłych czytelników, którzy będą komentować każdy post, i to porządnie!

      Usuń
  5. Mega blog <3. Pozwolisz, że Cię polece na moim? http://harrypoterlove.blogspot.com/. Może zajrzysz na mojego bloga? Też jest o HP , ale o ciekawostkach.

    OdpowiedzUsuń