środa, 23 grudnia 2015

Miniaturka I

Oto pierwsza świąteczna miniaturka. Dość krótka, ale jest. Opowiada o świętach Vanessy z czasów, gdy miała osiem lat. Opisuje tylko 23 i 24 grudnia, ale pisałam to około północy, a błędy sprawdzałam od 00:25 (spojrzałam wtedy na zegarek!).

Kolejny raz proszę o czytanie wiadomości na marginesie i zapraszam do udziału w konkursie (w zakładce na pasku górnym) i obejrzenia galerii postaci.

Miniaturkę dedykuję Charlotte9 z bloga http://adventure-of-triples-potter.blogspot.com/ i http://drugiepokoleniehpipj.blogspot.com/, ponieważ jako pierwsza zostawiła komentarz pod piątym rozdziałem.

Życzę wszystkim zdrowych, radosnych świąt oraz fajnych prezentów.

Miniaturka I
Święta wśród śmierciożerców.

23 grudnia
     Te święta będą inne niż zwykle. Ośmioletniej Vanessie udało się ubłagać Katrinę, aby w drugim salonie udekorować oddzielną choinkę. Taką dla nich i służących. Ta na pokaz dla śmierciożerców zawsze była utrzymywana w srebrze i czerni, taka sztywna i smutna. Ludzie również, tak wyglądali. W ciemnych szatach i drogich klejnotach z kamiennymi twarzami wyglądali bardzo poważnie. Nie sprzyjało to atmosferze.
      W tym roku po raz pierwszy będzie mogła ubrać tamtą choinkę, oczywiście z zachowniem ustalonych barw. Służące przyniosły pudła, a ona zaczęła je otwierać. Magicznie zaczęła wieszać ozdoby takie, jak zwykle, ale gdy skończyła, założyła jeszcze na drzewko kryształy Eleonory Slytherin, matki Salazara. Vanessa lubiła myszkować po starych rezydencjach ojca i często znajdowała różne stare przedmioty pochowane w szafkach. Gdy były na odpowiednich miejscach poszukała najważniejszej ozdoby i znalazła ją w odpowiednim pudełku, ale to był... Czubek!!!
      Wyjęła jeden z kamieni Nory i podświadomie wypowiedziała jakieś dziwne zdanie w języku, którego nigdy w życiu nie słyszała. Kamień zaczął się przemieniać i po chwili trzymała w ręce kryształową gwiazdę w srebrnej oprawie. Za pomocą magii bezróżdżkowej podleciała do sufitu i tam założyła piękną ozdobę.
      Podleciała na dół i stanęła na ziemi, po czym zawołała Katrinę, która oceniła dzieło. Pytała do czego te kryształki, ale Vanessa milczała. ,,Dowie się jutro" - pomyślała i razem poszły ozdobić drugą choinkę. Ta miała być wesoła i kolorowa. Zaczęły od magicznych światełek we wszystkich kolorach tęczy. Później zaczęły wieszać bombki. W większości używały swoich ulubionych kolorów. Vanessa kochała wtedy niebieski, a Kat, do czego nikomu oprócz swojej podopiecznej się nie przyznawała, różowy. Nie brakowało jednak pozostałych kolorów! Było dużo czerwonego, złotego i srebrnego oraz trochę zieleni.
      Przyszła kolej na łańcuchy. Od tygodnia Ness robiła papierowy łańcuch ne tę okazję. Okręciły nim choinkę, a później użyły tych bardziej tradycyjnych w tym domu. Sznurku złotych kuleczek. Na koniec była gwiazda. Gobliniej roboty ozdoba wykonana ze szczerego złota pasowała idealnie do reszty. Na każdym jej ramieniu był kryształ, każdy w innym kolorze, a ostatni na samym środku szary. Gwiazda, tak jak poprzednia należała do Eleonory Slytherin.
 - Nie trzeba zamienić tego środkowego kryształu? - zapytała Katrin.
 - Nie - odpowiedziała Vanessa - on ma swój cel.
 - Mogę wiedzieć, jaki? - spytała, a Vanessa pokręciła tylko głową. Kobieta przyzwyczajona do tajemniczości dziewczynki mimo ciekawości milczała.

24 grudnia. Wigilia
      Vanessa już po świątecznym śniadaniu pobiegła do pokoju i zajęła się pakowaniem prezentu dla Katrin. Owinęła różowym papierem pudełko ze ślicznym naszyjnikiem oraz rysunek przedstawiający ją i kobietę na reniferach stojących we śniegu. W tle był las pełen zwierząt. Na samym jego progu stała sarna, a nad nim latało wiele ptaków. Dzieło było wykonane w formacie A3, narysowane kredkami wyglądało bardzo realistycznie.
      Gdy prezent był owinięty, obwiązała go fioletową wstążką i wzięła do ręki. Robiła to bez magii więc zeszło jej do czternastej (a śniadanie było o dziewiątej). Wyrzuciła zmarnowany papier i wstążkę całą w supłach do kosza, po czym zajęła się pisaniem życzeń. Najpierw napisała je na brudno, a później przepisała na czystko. Nie obyło się bez skreśleń i kleksów, więc dopiero o czternastej pięćdziesiąt przykleiła go do pakunku i pobiegła pod salon.
      Wcześniej już się ubrała w piękną fioletową suknię i podkręciła włosy zaklęciem. Wyglądała ślicznie. Założyła  srebrny naszyjnik z jednym czarnym kamieniem oraz ładne pantofle i rajstopy. W pokoju były już służące, które tutaj mieszkały i Katrin. Kobieta po raz pierwszy w historii uśmiechała się w większym gronie (czyli nie tylko Vanessą). Dziewczynka położyła pod choinką prezent dla Katrin oraz te dla służącej. Wszyscy zaczęli śpiewać hiszpańską kolędę ,,Los peces en el rio". Tytuł dosłownie znaczy ,,ryby w rzece". Mimo braku tematyki świątecznej jest to najpopularniejsza kolęda w tym języku. Gdy Vanessa tłumaczyła sobie tekst rozbawił ją fakt, że są aż dwie zwrotki o Matce Boskiej robiącej pranie. Po skończeniu tej piosenki zaśpiewały te angielskie.
      Gdy skończyły kolorowe kryształy na gwiazdce zaczęły się zapalać, a gdy wszystkie już się świeciły, od każdego pojawił się mały promyk, który pomknął w stronę szarego, a gdy wszystkie już do niego dotarły, przed oczami wszystkich kobiet stanęły najszczęśliwsze wspomnienia.
      Po zakończeniu tych retospekji klejnot zgasł, tak jak i cała gwiazda. Za rok zapali się ponownie. Kobiety zaczęły sobie składać życzenia i wręczać prezenty. Te od służących były ręcznie wykonane. Panie Gray przytulały każdą z kolei, co tamte przyjęły z widocznym zaskoczeniem, ale się cieszyły. Gdy Vanessa wręczyłam jej prezent popłakała się ze szczęścia na widok rysunku i wyściskała ją mocno. Później zjedli świąteczny obiad. Niestety nic, co dobre nie trwa wiecznie i o osiemnastej musięli się zbierać, bo godzinę później mięli zacząć przybywać śmierciożercy.
      Vanessa razem z Zofią i Hanną poszła się przyszykować. Założyła ciemno-fioletową, sięgającą do ziemi sunię, pantofle na lekkim obcasie, diadem i naszyjnik oraz bransoletkę. Włosy wyprostowała i przybrała kamienny wyraz twarzy. W samą porę zeszła po schodach do jadalni, bo akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Weszli przez nie Malfoy'owie. Ośmiolatka uśmiechnęła się promiennie do Narcyzy, skinęła głową Lucjuszowi i obrzuciła pogardliwym spojrzeniem Dracona.
      Goście rozsiedli się przy stole. Narcyza na przeciwko Katriny,     Lucjusz dwa miejsca dalej, a pomiędzy nimi, na przeciwko mnie, Draco. Wcześniej rodzina wręczyła mi i Katrinie po prezencie. Dałam go jednemu z kelnerów i kazałam zanieść do swojego pokoju.
 - Katrin, co roku macie czubek na choince, a w tym roku gwiazdę. Dlaczego? - zapytał pan Malfoy.
 - Vanessa się uparła - odpowiedziała beznamiętnie kobieta.
 - Ale dlaczego gwiazda, a nie czubek, Vanesso? - dopytawał się mężczyzna.
 - Ta gwiazda należał do matki Salazara Slytherina, Eleonory - wyjaśniła. - Według jej starego pamiętnika była zakładana na każde święta i Salazar bardzo ją lubił. Poza tym, preferuję gwiazdy. Uważam je za symbol magii, a czy nie o to chodzi? - zapytała. Dziewczynka wiedziała, że można to zrozumieć na dwa sposoby, jako magię świąt lub wyższość czarodziei. Ona miała na myśli to pierwsze, a Malfoy myślał, że chodzi jej o to drugie.
      Po jakimś czasie zaczęło przybywać gości. Ośmiolatka słuchała życzeń i brała prezenty. Gdy wszyscy już siedzieli przy stole zabłysła pierwsza gwiazdka. Nie było księżyca, ani domów w okolicy. Światło od tego małego punkcika na niebie oświetliło gwiazdę choinkową. Tamta zaczęła lśnić własnym blaskiem. Zaczęły się zapalać ine światła i gwiazdy, ale to właśnie tamta była pierwsza...
      Goście patrzyli na urzeczeni, a gdy już otrząsnęli się z otępienia zaczęli klaskać. Klaskali służący, goście, Katrin i wiadomo było kto to wymyśli, bo kilka takich kamieni było na diademie Vanessy.

3 komentarze:

  1. Hejoo!
    Dziękuję serdecznie za dedykację miniaturki!
    Co do jej samej: znalazłam jeden drobny błąd, ale nie przypatrywałam się za bardzo. Chodzi o ten fragment: "Gdy ja wręczyłam jej prezent popłakała się ze szczęścia na widok rysunku i wyściskała mnie mocno"- jest on napisany w pierwszej osobie, a reszta opowiadania w trzeciej osobie. Taki drobny, nic nie znaczący szczegół. Poza tym, świetny pomysł z tą gwiazdą! Wszystko jest napisane w taki sposób, że po prostu czuje się tą magię świąt! Chociaż to może lampki na mojej małej choince, które świeci mi o oczy... Dostaję oczopląsu!
    Życzę Ci wesołych świąt, udanego sylwestra i wspaniałego Nowego Roku! Poza tym, standardowe życzenie, weny!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i nie "świeci" tylko "świecą". Głupia klawiatura... A może to przez te lampki?...

      Usuń
    2. Dziękuję za życzenia świąteczne! Co do tych Sylwestrowych, to zamierzam opublikować z tej okazji kolejną miniaturkę i w między czasie szósty rozdział!

      Usuń