sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 6

Rozdział dość krótki i nie ma w nim za wiele emocji. Nie gadam dłużej, bo mi się oczy same zamykają. Idę spać!

Dedykuję ten rozdział Charlotte9 za pierwszy komentarz pod miniaturką i Gabsone nene, która bardzo pomaga mi w poprawianiu rozdziałów.

_____________________________________________________________________

Rozdział 6

Gabinet Salazara


      Fred postanowił zapoznać ich z częścią swojej rodziny. Najpierw przedstawił ich George'owi, swojemu bliźniakowi. Obaj chłopcy byli bardzo zabawni i weseli. Gdy opowiedziała im historię z poranka obaj stwierdzili, że nie przyznają się do Rona ich młodszego brata i do starszego od nich prefekta, Percy'ego. Dobrze im się gadało, ale dziewczyny musiały iść na eliksiry. Pod salą dołączyła do nich Asia. Opowiedziały jej historię z dzisiejszego dnia. Gdy skończyły zadzwonił dzwonek i pojawił się profesor. Mieli zajęcia mieszane ze wszystkimi domami. Ness usiadła z Asią, a Rose z Camile.
      Profesor zrobił niezapowiedzianą kartkówkę. Gdy tylko dziewczynka dostała pergamin z pytaniami. Odpowiedzi a, b, c, d. Szybko rozwiązała zadania, a odpowiedzi napisała na dodatkowej kartce i skopiowała ją trzy razy, po czym spowodowała pojawienie się, po jednej sztuce na ławce każdego dziedzica. Oddała kartkę Snape'owi i zajęła się czytaniem książek z biblioteki w kwaterze. Postanowiła podszkolić się w teorii transmutacji z której była kiepska. Przeczytała rozdział po raz kolejny i kolejny... Nie zrozumiała nic.
      Gdy skończył się czas i profesor zebrał kartki zaczęło się nareszcie coś ciekawego. Kazano im uwarzyć eliksir powodujący kaszel. ,,Potter'owi to się uda" - pomyślała, bowiem z każdego jego eliksir wydobywała się taka para, że wszyscy kaszleli.
      W pół godziny ukończyła eliksir, mimo iż według przepisu miał się gotować, co najmniej godzinę. Sekret polegał na dodaniu szczypty popiołu  z drzewa dębowego spalonego smoczym ogniem. To sprawiało, że każdy eliksir gotuje się o wiele krócej.
      Przelała wywar do małej kryształowej fiolki i zaniosła Snape'owi na biurko. Resztę również rozlała do pojemniczków myśląc, że kiedyś może się przydać. Dostała oczywiście Wybitny, plus dwadzieścia punktów, za idealny eliksir oraz plus trzydzieści za szybsze skończenie. Hermiona patrzyła na nią z zazdrością. To nie wpłynie dobrze na ich znajomość.
      Zadzwonił dzwonek i dziedzice udali się na ósme piętro. Przeszli przez drzwi i udali się do pracowni eliksirów. Tam Vanessa pokrótce opowiedziała im o zasadach.
 - Na początku trzeba wrzucić do eliksiru zioła, jako najsłabsze składniki i zamieszać w prawo - zaczęła. - Później wkładamy najsilniejsze i mieszamy w lewo, a na końcu dodajemy główny składnik i mieszamy zgodnie z przepisem - wyjaśniła.
 - I to tyle? - zapytała Camile.
 - Nie - odpowiedziała Vanessa. - Każdy składnik, ma taki swój żywioł i to sprawia, że nie mona go dodawać do eliksiru w niektórych sytuacjach. Ziemię można dodać dopiero po zdjęciu kociołka z ognia. Powietrze tylko do letniej wody. Ogień najpóźniej, ale według schematu, a wodę tylko do gęstych wywarów. To by było na tyle. Jeśli to zapamiętacie to będziecie umieli uwarzyć większość eliksirów. Pozostaje tylko nauka tych żywiołów - zakończyła. Pomyślała o atlasie składników, a cztery takie sztuki pojawiły się na stole. - Części trzeba się wykuć na pamięć, a reszta idzie na logikę. Tu macie tylko te najbardziej popularne do wykucia. - Podczas, gdy oni zaczęli się uczyć ona zajęła się pracą domową. Napisała wszystkie wypracowania i stwierdziła, że jest już zmęczona i idzie spać. Reszta również zaczęła się zbierać.
    Dziewczynka szła sama pomiędzy korytarzami zamku. Jej uwagę przykuła niemal niedostrzegalna, dwu centymetrowa płaskorzeźba węża. Dotknęła go, a ten zaczął promieniować perlistą energią i zmieniać. Jakby ożył i urósł. Zmienił się w klamkę. Vanessa machinalnie otworzyła drzwi, które się przed nią uformowały. Stanął przed nią dość duży pokój pełen notatek, artefaktów, portretów i broni.
      Zamknęła cicho drzwi i podeszła do małego pergaminu leżącego na stole. Widać było, że miało jakieś pięćdziesiąt lat. Zaczęła powoli czytać piękne, równe pismo.

Drogi Znalazco Tego Miejsca!
Wiedz, że jesteś w gabinecie samego Salazara Slytherina, założyciela tej szkoły, największego z Czwórki Hogwartu. Jeśli znalazłeś to miejsce to oznacza, że jesteś jego potomkiem. W tym gabinecie znajdziesz najróżniejsze artefakty i zapiski kolejnych potomków i samego wielkiego czarnoksiężnika.
Nigdy nie chciał śmierci szlam, ale nie chciał ich w swojej szkole. One jednak nie odeszły. Zostały i uważam, że powinniśmy ich pomścić!
Tom Marvolo Riddle


      Vanessa rozpłakała się. To było napisane przez jej ojca. Tego, którego nazywają Czarnym Panem. Ale jednak, przekonało to ją trochę do założyciela szkoły. Nigdy nie chciał, aby zabijano osoby nieczystej krwi. Po prostu wolał trzymać je z daleka od jego szkoły. Zaczęła przeszukiwać gabinet i znalazła to, czego szukała. Dziennik Toma Riddla. Bardzo gruby zeszyt w zwykłej czarnej okładce, zapisany drobnymi literami. Najpierw mugolskim długopisem na papierze, a później piórem na pergaminie. Zaczęła czytać.

27 marca
Nazywam się Tom Marvolo Riddle. Pierwsze imię mam po ojcu, a drugie po dziadku. To właśnie cała moja wiedza o rodzinie. Wychowałem się w sierocińcu. Tu się urodziłem i tu zmarła moja matka. Mam obecnie jedenaście lat i wiem, że nie jestem zwykłą osobą. Posiadam niezwykłe zdolności, których inne dzieci się boją. Znam mowę węży, potrafię sprawić, że coś kogoś zaboli jeśli zechcę. Potrafię podnieść przedmiot nie dotykając go.
Nie mam przyjaciół, ani nawet kolegów. Rówieśnicy uważają, że jestem dziwny, inny. W lipcu torturowałem jakieś dzieci. Krzyczały...

       Przestała czytać. Coraz więcej łez spływało po jej twarzy. Rzuciła na to miejsce Pętlę Czasu i wyczarowała łóżko. Położyła się na nim i rozpłakała na dobre. Później zmęczona zasnęła.

4 komentarze:

  1. Pierwsza!
    Ciekawie się rozkręca. Coraz bardziej lubię Vanessę. Nie mogę się doczekać czwartej części :-)
    Dziękuję za dedykację :-D Wpadnij do mnie za Drugie Pokolenie, wstawiłam kilka zdjęć
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiej czwartej części? Za chwilę wpadnę do ciebie!

      Usuń
  2. Napiszę o całokształcie.
    Wszystko świetnie! Nic dodać, nic ująć. ^ω^ Cieszę się, że powróciłaś do pisania, bo dość często zaglądałam z utęsknieniem na Twój blog. Rozdziały oraz miniaturki są bardzo ciekawe i szczerze, chyba przeczytam je jeszcze raz. Pozdrawiam i życzę weny W.G.//Pamiętnik Wiktorii Granger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zapraszam na kolejną miniaturkę. Już w Sylwestra. Do ciebie wpadnę, gdy znajdę czas, bo jestem dopiero w połowie sylwestrowej miniaturki! A jeszcze mam do napisania siódmy rozdział!

      Usuń